Przykazanie 12: "Godzić się na miernotę życia".

 


Cześć Wszystkim!

Dziś wpis dokonuję z łóżka szpitalnego, pisząc na telefonie. Atmosfera nadaje się doskonale do tematu kolejnego przykazania. Przepraszam tym samym za ewentualny brak estetyki wpisu. A co do pobytu w szpitalu - to planowa operacja FESS na zatoki... 

Godzić się na miernotę życia... Tradycyjnie już powinniśmy zacząć od definicji. Miernota, za SJP PWN to "osoba lub rzecz niewiele warta, poniżej średniego poziomu".
Od samego początku pojawia się pozorny paradoks - godzenie się na coś, co nawet nie jest "dostateczne". Moglibyśmy rzec, że jest to postawa nieudaczników, leniwców bądź oportunistów. Nic bardziej mylnego...

Czym, w moim przekonaniu, jest "miernota życia". Otóż, wydaje się to być kwestia bardzo subiektywna. To, czym dla kogoś jest miernota, dla innej osoby może być zupełnie akceptowalne a nawet pozytywne. 

Kilka przykładów z życia. 

Wchodzę do windy, widzę bazgroły napisane pisakiem. Dla mnie oglądanie zniszczonego mienia wspólnego jest jedną z cegiełek, które "budują" szarość życia. Jednak dla osoby, która ten bazgroł zrobiła, może to być powód do dumy czy zachwytu.

Następnie podróżuję samochodem do pracy. Każdego dnia widzę drogowych cwaniaków, szeryfów czy niedzielnych kierowców. Nie zapamiętuje poprawnie czy standardowo jeżdżących kierowców, ale właśnie te ekstrema. 

W pracy (lub szkole) ma się doczynienia również z niektórymi osobami, którzy noszą miernotę (intelektualną, etyczną) w swoim sztandarze. 

Powrót do domu. Wracamy do cwaniaków i szeryfów na drodze. Dodatkowo korki spowodowane "jednoosobowymi" remontami dróg. Jednoosobowy remont dróg to częsty widok - jeden "Zdzichu" kopie doły a reszta, jeśli w ogóle jest, to przygląda się i "duma" nad sytuacją...

Przeskoczmy zajęcia dodatkowe i zatrzymajmy się na telewizji. Miernota programowa najlepiej się sprzedaje (czyt. jest na nią największe zapotrzebowanie mierzone oglądalnością). Jeśli do tego dokłada się średniej jakości sen (zawinione bądź nie), to kształtuje nam się obraz miernoty życia, bądź, jak kto woli, "szarości życia".

Krótko wracając do subiektywności odczucia. Wspomniałem o telewizji (szeroko pojętej), ale subiektywność dotyczy tak naprawdę wszystkiego (w kontekście "odczucia miernoty").

Niemniej jednak, pozostaje jeden wspólny mianownik - wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu odczuwamy miernotę, aczkolwiek dla każdego może być ona czymś lub kimś innym. 

Jakie są reakcje organizmu na odczucie miernoty. Myślę, że przede wszystkim to frustracja, stany depresyjne, irytacja, drażliwość, malkontenctwo i wiele innych. 

Cieszy się popularnością książka pod clickbaitowym tytułem "Otoczeni przez idiotów". Jeśli do tytułu dodamy "oraz paskudztwa" mamy obrazową definicję miernoty zewnętrznej. 

Jest jeszcze "miernota wewnętrzna". Niewiele o niej w tym wpisie będzie. W skrócie, są to wszelkie dolegliwości, wady, choroby, z którymi człowiekowi jest źle. 

Dlaczego mam się więc godzić na miernotę? Wszak masa osób powtarza, że tylko ambitni "coś osiągną". Dodatkowo przecież mamy zmieniać świat na lepsze, zgodnie z wytycznymi mainstreamu, rządów, instytucji religijnych, NGOs, etc. Prof. Kołakowski wyskakuje jednak z "godzeniem" się na miernotę.

Należy jednak dobrze zrozumieć dlaczego to godzenie jest mądrzejszą drogą i na czym ta droga na polegać. 

Otóż, kontynuując wcześniejsze rozważania, możemy jedynie zmienić to, na co mamy wpływ. Niewielki mam wpływ na "idiotów w pracy/szkole, cwaniaków na drogach, jednoosobowe remonty". Niemniej jednak, to właśnie one powodują u mnie "naturalną frustrację" w dużej mierze. Dlatego też właśnie godzenie się z tą miernotą jest niezbędne do zminimalizowania odczuć takich jak frustracja, depresja. 

Nie mam na to wpływu, ale mam wpływ na to, czy moja uwaga zostanie skierowana właśnie na te mierne zdarzenia, osoby czy rzeczy, czy też nie. Innymi słowy, decyduję (do pewnego stopnia przynajmniej), czy pozwolę moje uwadze skierować się ku miernocie.

Bardzo pomocne jest tu sama praktyka uważności (mindfulness), ale również zwrócenie uwagi na słowo "powinno". Słowo "powinno" jest jednym z najbardziej zdradzieckich i "miernototwórczych", jakie istnieją. Dlaczego?

- dozorca powinien pilnować, by nie było bazgrołów w windzie;
- policja powinna wyłapywać cwaniaków z dróg;
- szef powinien zatrudniać lepszych pracowników;
- miasto powinno wlepić kary wykonawcom remontów;
- telewizja powinna stawiać na rzetelny przekaz informacji czy też wyższy poziom programów, etc.

Słowo "powinno" kieruje naszą uwagę właśnie na rzeczy mierne. W mgnieniu oka, umysł dostaje porcję negatywnych emocji, narzekania, frustracji.
Niepotrzebnie szkodzimy samym sobie. Od pomyślenia lub wypowiedzenia słowa "powinno" niewiele się zmieni, poza naszym nastrojem.

Godzenie się na miernotę życia to innymi słowy zaakceptowanie faktu, że ktoś jest taki a nie inny czy coś jest takie a nie inne. I koniec. 

Dodatkowym aspektem jest dawkowanie sobie pozytywnych bodźców, jako przeciwwagi dla "miernoty". 

Przykłady.
- Jadąc windą zamiast patrzeć na bazgroły, zagaduję starszą sąsiadkę. Wysłuchując jej historii o wnukach, widzę jak na jej twarzy pojawia się uśmiech. Dobry uczynek a do tego okazanie minimum zainteresowania być może uczyniło tej starszej pani wiele radości.

- By ominąć remonty, odkryłem nową drogę do pracy przez lasek. Odległość podobna, ale mniejszy ruch, brak remontów. Otwieram szybę, by nacieszyć się zapachem lasu. 

- W pracy ograniczam kontakt z ludźmi "miernymi" do koniecznego minimum. W miarę możliwości, staram się naładować baterię spotykając osoby pozytywne.

Przede wszystkim jednak znalazłem/odkryłem moje "wentyle bezpieczeństwa", czyli hobby bądź pasje, które dają sporą porcję "odtrutki" na miernotę.

Godzenie się nie oznacza bierności. Wręcz przeciwnie. Zmieniamy to, na co mamy wpływ. Wszystko inne pozostawiamy lub inaczej, trzymamy z dala od naszej uwagi. 

Postawa godzenia się na miernotę jest w pewnym sensie metodą samoobrony, która pozwala na zwiększenie własnego komfortu życia. 

Czego sobie i Wam Wszystkim życzę 🙂👍


Popularne posty