Przykazanie 1: “Po pierwsze przyjaciele”.



Przyjaźń – wartość zarazem przeceniana, jak i niedoceniana w XXI w. Czy w świecie konsumpcji, w erze informacji i cyfryzacji wartość jaką jest przyjaźń ma w ogóle szansę istnieć ? Czy wirtualni „przyjaciele” są „przyjaciółmi” w klasycznym rozumieniu tego słowa? A w zasadzie dlaczego przyjaźń na pierwszym miejscu ?

Na temat przyjaźni napisano ogrom, dlatego też chcę poruszyć jedynie ten temat z mojej perspektywy. Będąc nastolatkiem, zacząłem postrzegać intuicyjnie przyjaźń, jako „cośważnego. Szybko zrozumiałem, iż chęć posiadania przyjaciół nie może przełożyć się na fakt, iż łatwo kogoś uznam za swojego przyjaciela. Szybko też stało się jasne, iż można mieć wielu znajomych, sąsiadów, kolegów, kolegów z pracy. Do wszystkich tych kategorii można dodać jeszcze przymiotniki: „bliższych” i „dalszych”, ale przyjaciół, jeśli ktoś ma sporo szczęścia, ma się tylko kilku przez całe życie. To trochę jak z biblijnym skarbem ukrytym w polu. Przyjaźń to bezcenny skarb na życie.

Wracając jednak do moich młodszych lat. Podobnie jak wielu nastolatków, szukałem przyjaciół, często idealizowałem przyjaźń czy coś, co postrzegałem za przyjaźń. Zapotrzebowanie na przyjaźń wynikało pewnie po trochu z sytuacji rodzinnej – dziadkowie zmarli, zanim ich właściwie poznałem, rodzice oraz brat też zmarli w młodym wieku. Na dodatek, tuż po maturze opuściłem rodzinny dom i wybrałem się na studia na południe Bawarii. Wszystkie te czynniki spowodowały, iż zacząłem identyfikować przyjaciół z rodziną.

Oczywistym jest, iż przyjacielem nie staje się z dnia na dzień. Najczęściej to wymaga miesięcy, lat. I oczywiście, tu nic nie jest „na siłę”. W nastoletniości to najczęściej popełniany błąd : kontraktualizm w stawaniu się „przyjacielem”. Do perfekcji doprowadził (ten proces) Fejsbuk : dodaję „przyjaciela”, ktoś akceptuje i po sprawie – jesteśmy przyjaciółmi. Jakie to proste. A jednak, nic bardziej mylnego. To tylko iluzja przyjaźni a nawet kpina z niej. Jak powiedzieliśmy, przyjaźń to proces naturalny, długotrwały i spontaniczny. Nie ma tu nic z kontraktu.

Skąd więc takie rozczarowanie przyjaźnią jako taką ? Tak naprawdę przyczyn może być ogromnie wiele, ale ogólnie mówiąc, jest to błąd poznawczy – uznajemy za przyjaciół ludzi, którzy nimi nie są. Innym elementem składowym jest to, iż czasami ci „uznani za przyjaciół” ludzie nas prędzej czy później krzywdzą, a my już przestajemy każdorazowo ufać ludziom czy cenić przyjaźń.

Mam szczęście posiadać kilku przyjaciół, którzy są dla mnie niczym rodzina albo po prostu są rodziną. To są ludzie, z którymi byłem a oni ze mną, w chwilach dobrych i złych, radosnych i smutnych, po prosty BYLI i . I to chyba jest tak naprawdę definicja przyjaźni – to fakt BYCIA, towarzyszenia komuś w życiu.

Dlaczego więc „po pierwsze przyjaciele”? Nawiązując do ostatniej konkluzji, dobra materialne (majątek, dom, pracę, etc.) można stracić, bo to domena „MIEĆ”. Ten kto pokłada swoje wartości w domenie „MIEĆ” (spora część ludzkości) zazwyczaj będzie podatny na zmiany „materialne” tego świata. Przyjaciele znajdą się w kategorii „BYĆ”, a to dużo trudniej utracić. Prosty przykład. Znam ludzi, którzy stracili wszystko co materialne (dosłownie), ale dzięki pewnym ludziom, którzy po prostu byli, te osoby odbiły się od dna.

Można zapytać dlaczego „przyjaźń” ponad wszystko, w tym Boga, związek, rodzinę, etc.? Tu odpowiedzieć akurat jest prosta. Dla osób wierzących Bóg jest w pierwszej kolejności „przyjacielem”. Jeśli chodzi o związek miłosny. Tu można nawiązać do św. Tomasza z Akwinu, który wyjaśnia iż, przyjaźń różni się praktycznie jedną rzeczą od miłości – miłość jest ekskluzywna a przyjaźń nie. Rozumiemy przez to dwie rzeczy: optymalna relacja miłosna między dwojgiem ludzi oparta jest na przyjaźni oraz miłość nie powinna być zazdrosna o przyjaźń (czyt. małżonkowie, partnerzy nie powinni być zazdrośni o przyjaźnie drugiego partnera/partnerki). Zostaje jeszcze rodzina. Wiadomo, z rodziną jest różnie. Często nasi przyjaciele wiedzą więcej o nas niż nasze rodziny. Z drugiej strony, dobre relacje rodzinne oparte są na relacjach przyjacielskich.

Ostatni aspekt – przyjaźnie na dystans oraz przyjaźnie wirtualne. Akurat tak się składa, że większość z moich kilku przyjaciół jest rozrzucona po Polsce a nawet po świecie. Nie zmienia to faktu, iż dalej mogę sięgnąć po telefon/messenger i rozmawiać z nimi jakby nie dzieliła nas ani odległość a nawet czas od ostatniej rozmowy. Niejako to „przyjacielskie BYĆ” trwa poza granicami fizycznymi czy czasowymi.

Przyjaźnie wirtualne – nie są wykluczone, ale podobnie jak to bywa z całością świata wirtualnego – „przyjaźnie wirtualne” są tylko wirtualne a nie „realne”, a przez to w pewien sposób iluzoryczne. Istnieją jednak wyjątki... które najczęściej potwierdzają regułę.

Kończąc ten wpis, pragnę podziękować moim Przyjaciołom za to, że w moim życiu. 
Życzę Wam i sobie przyjaźni, które będą prawdziwe oraz trwałe.

Popularne posty